poniedziałek, 18 lutego 2013

Burning Rubber - seria GRID

Gentlemen, start Your engines!

Walentynki... piękny dzień. Co z tego, że amjerykański do bólu, przepełniony komercją i czerwonymi serduszkami wyskakującymi nawet z toalety (albo lodówki). W końcu kochamy kogoś 365 dni w roku, a nie 14 lutego, prawda? Wait... przecież to blog o grach, o czym ten człowiek pisze? Spokojnie, jak każdy wstęp i ten wprowadza nas w coś o wiele ciekawszego niż pluszowe misie i kupowane w ostatniej chwili bukiety róż.

Otóż 14 lutego Codemasters Racing wypuściło nowy trailer GRID 2, przez ponad minutę robiący nam okrutnego smaka na kolejną część tej znakomitej serii (słowo wyjaśnienia, dla mnie zaczyna się ona od pierwszej TOCA). Jakby tego było mało (bo w sumie było :P), Codies streamowali równiez na TwitchTV gameplay z komentarzem. Przez kilkanaście minut można było podziwiać grę w akcji i słuchać, co też developerzy nam ciekawego szykują na 31 maja tego roku. Mnie, jako fanowi wszystkiego co ma cztery koła, silnik i da się tym ścigać (wykluczając, o dziwo, Formułę 1), ślinka pociekła dość konkretnie. Co prawda ciężko wróżyć o jakości gry z samego trailera, tymbardziej, że Codies ostatnio według mnie nie są w najlepszej formie (F1 RaceStars, taśmowe F1 czy Dirt) ale jeśli GRID 2 będzie przynajmniej na takim samym poziomie jak pierwsza część, to znikam na grube godziny.

Właśnie, GRID, jeden z najlepszych racerów jakie dostarczyli Codemasters. Z serią TOCA (która się przerodziła właśnie w GRID) jestem od jej pierwszej części. Do dziś pamiętam sekundy urywane moim szarym Audi A4 w morderczym pojedynku z Hondą Accord na splitcreenie u kumpla.

O takim Audi mowa :)

Poźniej szarpanina na kierownicy w Toca 3 (odcinki rajdowe, uhhh), Sweet Home Alabama z menu Toca Race Driver... Tak, Codies wiedzieli, jak zadowolić fana czterech kółek. Ale tak jak wspomniałem na poczatku akapitu, GRID jest dla mnie wisienką na torcie.

Adrenaline injectors.

Jak z większością gier, które w moim osobistym rankingu uważam za kultowe, tak i z GRID miałem trudne początki. Demo tej gry było dla mnie chlapnięciem otwartą dłonią w policzek. Pamiętając w miarę symulacyjny charakter poprzednich części (chociaż nie śmiem ich nazywać simami) doznałem szoku jak arkejdowa stała się jedna z moich ulubionych serii. Po przejechaniu wyścigu oburzony rzuciłem pada w kąt. Po kilku dniach oburzenie mi przeszło i postanowiłem dać GRID jeszcze jedną szansę. Starając się nie patrzeć na nią przez pryzmat poprzedniczek zacząłem doceniać, co Codemasters postanowili tym razem zaoferować graczom.

 American muscle, baby!

A mieli co oferować. Poczynając od znakomitej grafiki, która do tej pory robi wrażenie (to nie słowa rzucane na wiatr - na fali oczekiwania na GRID 2 od kilku dni znowu nacieram w pierwszą cześć), świetnego dźwieku (silniki pojazdów, odgłosy kraks, pisk opon, muzyka in-game),  przez zróźnicowane lokacje (Japonia <3, Europa i Hamburgerland) aż po sporą ilość róznych dyscyplin (drift <3, demolition derby, LeMans 24H). To wszystko podlane świetnym modelem jazdy, doskonale łączącym arkejd z simem oraz bardzo fajnie oddanymi zniszczeniami samochodów i toru. GRID to chyba pierwsza gra, gdzie ktoś wymyślił, że przy załadowaniu w stos opon oddzielających trasę od reszty toru, te rozlatują się na wszystkie strony światra, a nie stanowią przeszkodzy niczym mur chiński.

Take Your life sideways!

Mimo upływu czasu (gra wydana w 2007r.), nie zostawia on na GRID praktycznie żadnego śladu. Gra jest wciąż śliczna a miód z niej płynący można rozlać do kilkudziesięciu słoików. Na zakończenie tradycyjnie już polecam ten mistrzowski kawałek kodu od... Mistrzów Kodu i wracam palić opony w moim ulubionym trybie rozgrywki (patrz screen wyżej :)), bo przyznam, że w tej grze jest on oddany najfajniej z posród wszystkich ścigałek, jakie miałem przyjemność do tej pory ogrywać. 

BTW. Grid ma również zaszczyt posiadać w swojej kolekcji jeden z najtrudniejszych achievementów, jakie miałem przyjemność włączyć do mojej kolekcji. Mowa o Record Breaker czyli przejechaniu okrążenia na Okatama Grand Circuit poniżej 90 sekund. That was craaazy.

See You on the finish line, racer boy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz